Reklama

Urodziła się trzy lata przed Chopinem, w 1807 roku w Warszawie. Była utalentowana zarówno muzycznie, jak i literacko. Uczyła się muzyki u Wojciecha Żywnego. Nie ograniczała się jedynie do gry na fortepianie - również komponowała. Była autorką kilku mazurków. Chopin pisał w liście do Jana Białobłockiego w 1825 roku: "Ludwika zrobiła mazura doskonałego, jakiego Warszawa nie tańczyła". Niestety jej utwory muzyczne się nie zachowały.

Z całego rodzeństwa była najbardziej zżyta z Fryderykiem. Jako dziecko uczyła go gry na fortepianie, ale też czytania i pisania po polsku i francusku. Wspólnie spędzony w dzieciństwie czas zaowocował wielkim przywiązaniem, które dawało o sobie znać przez całe dorosłe życie obojga.

Społecznica i literatka

Reklama

O Ludwice mówi się zazwyczaj w kontekście Chopina. Ale ona sama była przecież niezwykle aktywna. Brała czynny udział w kulturalnym i umysłowym życiu Warszawy.

Po upadku Powstania Listopadowego przyjęto ją do kręgu "towarzyszek" Związku Patriotycznego Dobroczynności Pań Polskich, który wspierał finansowo ofiary represji lub osoby pozostające bez środków do życia. Po 1848 roku z kolei udzielała się w Warszawskim Towarzystwie Dobroczynności, pełniąc rolę opiekunki w Zakładzie Sierot i Ubogich Dzieci.

Podejmowała próby literackie. Wydała wraz z siostrą Emilią powieść "Ludwik i Emilka". Opisała też wrażenia z podróży do Dusznik w książce "Podróż Józia z Warszawy do wód szląskich". Publikowała także utwory dydaktyczne, jak choćby "Pan Wojciech, czyli wzór pracy i oszczędności". Zamieszczała artykuły w warszawskiej prasie, przetłumaczyła też z języka włoskiego żywot św. Weroniki.

Rodzinne nieporozumienia

W 1832 roku wyszła za mąż za prawnika Józefa-Kalasantego Jędrzejewicza. Ślub odbył się w Brochowie niedaleko Żelazowej Woli, w tym samym kościele, w którym ochrzczony został Fryderyk Chopin. Z tego związku narodziło się czworo dzieci: Henryk Bronisław (podpułkownik w Powstaniu Styczniowym), Ludwika Magdalena, Fryderyka Bolesława i Antoni Żelisław (urzędnik Towarzystwa Kredytowego m. Warszawy).

Z czasem w małżeństwie Jędrzejewiczów przestało się układać. Mąż zarzucał Ludwice, że zaniedbuje dobro swoje i swojej rodziny, angażując się wyłącznie w sprawy Chopinów. Nie miał dobrego zdania ani o Fryderyku, ani o swoich teściach. Wrogo traktował też żonę. Ta niekomfortowa sytuacja wyczuwalna jest w listach. W jednym z nich Chopin pisał: "Powiedz no, Ludwiko, mężowi, żeby też czasem się przypisał. Krótko, ale niech tylko mi powie ‘dobrydzień’, bo mi go brak na liście Waszym".

Rodzinne niesnaski Jędrzejewiczów trwały aż do śmierci Kalasantego, czyli do 1853 roku. Ludwika przeżyła męża o dwa lata. Zmarła prawdopodobnie na cholerę, która w 1855 roku nawiedziła Warszawę. Została pochowana na Cmentarzu Powązkowskim.

Razem do końca

Więzi między Ludwiką a Chopinem faktycznie były bardzo silne. Ludwika odwiedziła brata w Paryżu dwa razy - w 1844 roku i tuż przed śmiercią, w 1849 roku. Po pierwszej wizycie George Sand pisała do niej: "Ludwiko ukochana. Żyjemy tylko Tobą od czasu Waszego wyjazdu. Możesz sobie wyobrazić, jak Fryderyk cierpiał z powodu rozstania, lecz zdrowie jego dosyć dobrze zniosło tę próbę. W rezultacie Wasze dobre i zbożne postanowienie, żeby go odwiedzić, wydało owoce. Usunęło wszelką gorycz z jego duszy, uczyniło go silnym i odważnym. Gdy doznaje się przez miesiąc tyle szczęścia, niemożliwe, ażeby coś z tego nie zostało, żeby wiele ran się nie zabliźniło i żeby się nie zdobyło nowego zapasu nadziei i ufności w Bogu. Zapewniam Cię, iż jesteś najlepszym lekarzem, jakiego Fryderyk miał kiedykolwiek, gdyż wystarczy zacząć mówić o Tobie, ażeby mu wrócić chęć do życia".

Niezwykle wymowny i poruszający jest też inny list, pisany do Ludwiki przez samego Chopina w czerwcu 1849 roku, na kilka miesięcy przed śmiercią. Poczucie bliskiego końca przebija w każdym niemal zdaniu. Chopin, świadom, że jego dni są policzone, błaga wręcz Ludwikę o przyjazd. Usiłuje namówić do wizyty w Paryżu jej męża, wiedząc zapewne, że ten niechętnie patrzy na silne relacje rodzinne swojej żony. "Kalasanty ojciec biegałby cały dzień - wystawa płodów obok - słowem, miałby więcej jak dawniej wolnego dla siebie czasu, bom słabszy i więcej z Ludwiką w domu siedzieć będę" - pisał. "Rusz się, panie Kalasanty, to Ci dam doskonałe cygaro duże za to; znam kogoś, co sławne pali, nb. w ogrodzie" - zachęcał.

Ludwika ostatecznie przyjechała do Paryża w sierpniu 1849 roku wraz z córką i mężem. Kalasanty wkrótce wrócił do Warszawy, ona sama natomiast pozostała w stolicy Francji do grudnia. Była przy Chopinie, gdy umierał (17 października). Brała udział w licytacji tego, co pozostało po bracie. Część rękopisów ofiarowała przyjaciołom Fryderyka. Zarządzała później jego spuścizną.

Fryderyk pragnął, by jego serce powróciło do Warszawy. Ludwika wypełniła i tę prośbę - w nocy z 7 na 8 stycznia 1850 roku serce ukryte w bagażu siostry powróciło do Warszawy. Ludwika wzięła ze sobą również prawdopodobnie pukiel włosów brata i trochę pamiątek, które po sobie pozostawił.

Monika Borkowska